Kiedy zakładam jeden ze swoich eleganckich zegarków na skórzanych paskach często
staram się je chronić przed wszelkimi uszkodzeniami mechanicznymi. Czasami
wymaga to poświęcenia odrobiny uwagi, a w skrajnych warunkach nawet zdjęcia
zegarka, np. przed kąpielą w basenie, jeziorze czy morzu z uwagi na paski, które
niekoniecznie przepadają za przemoczeniem. Zegarki, których koperta w większości
wykonana jest ze stali mają jeszcze jedną wadę: są stosunkowo ciężkie i na
dłuższą metę męczą nadgarstek wywołując tym samym uczucie dyskomfortu. Ostatnio
zastanawiałem się czy uda mi się znaleźć zegarek, który będzie świetnie leżał na
ręku, zapewni komfort podczas długotrwałego noszenia i jednocześnie będzie na
tyle wytrzymały mechanicznie, że przestanę się martwić o jego konstrukcję
niezależnie od warunków. G-Shock... to była pierwsza myśl, która przebiegła mi
przez głowę. Niestety nie przepadam za zegarkami elektronicznymi, wolę klasyczne
rozwiązania: wskazówki na tarczy to jest to! Niemniej jednak postanowiłem
przyjrzeć się ofercie Casio i po przewertowaniu katalogu G-Shocków znalazłem
model dla siebie. Casio GA-100 wydał mi się być idealnym wyborem i kompromisem
między typowym zegarkiem-twardzielem a odrobiną analogowego feelingu w postaci
wskazówek minuty i godziny, a także dodatkowej, o której napiszę za chwilę. Czy
ten G-Shock spełnił moje oczekiwania? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w
niniejszej recenzji modelu GA-100-1A4ER.